Temat tak obszerny, że długo podejmowałam próby, jak go rozpocząć..

Postawię jednak – tak jak do tej pory , na spontan, na luźne przemyślenia i wnioski, jakie ja wyciągam z mojego, skromnego, życiowego doświadczenia, związanego z aktywnością, a ostatnimi czasy, z aktywnością, w której prym wiedzie wystający brzuch.

Na temat tego, CZY WARTO CZY NIE WARTO – pisałam w poprzednich artykułach, zatem na to pytanie zapewne już sobie odpowiedziałaś. Jeśli nie , wróć TU.

A teraz do rzeczy: PO CO WŁAŚCIWIE TRENINGOWAĆ W CIĄŻY ?!

Na chwilę z innej beczki: być może znacie opowieści Waszych babć, o porodach w ekstremalnych warunkach , jak pole, podczas żniw, podczas pracy na roli. Ja znam, co najmniej, kilka takich niesamowitych historii. Co więcej, to historie, tak nieprawdopodobne i niepodobne do dzisiejszych, że aż trudne do uwierzenia. Poród w polu? W kilka chwil? Z rekonwalescencją i powrotem „na nogi” w kilka godzin? Urodziła, zabrała dziecko, wróciła do domu na wozie….

Nie jestem w stanie sobie tego dzisiaj wyobrazić. A takie przypadki rzeczywiście się zdarzały. Jak to było możliwe ?

Spróbuj przypomnieć sobie opowiadania Twoich dziadków, jak wyglądało ich życie? Jak wyglądało życie kobiety – matki, gospodyni? Ja, podsumowując te historie, które znam, wniosek mam jeden: NASZE PRABABKI I BABKI były po prostu AKTYWNE! Tak, zwyczajnie, życiowo, ruchowo.

Teraz przyjrzyjmy się nam – nowej generacji AKTYWNYCH MATEK.

Sorry, nie wiem jak Wy,  ale nie widzę ABSOLUTNIE ŻADNEGO podobieństwa!  Jesteśmy aktywne – zawodowo, społecznie, rodzinnie. Ale to zupełnie INNY WYMIAR aktywności. Zmieniło się wszystko – trud wydania potomstwa na świat również.  I sprawa jest prosta – żyjemy w innym świecie, innych czasach, musi być inaczej –  dyskusji zero.

Zatem odpowiedź na pytanie, PO CO BYĆ AKTYWNĄ RUCHOWO w ciąży, dla mnie jest prosta:

Nie – nie po to, by wracać do korzeni i urodzić aktywnie podczas np. sianokosów.

Wszystko po to, by w obecnej dobie, gdzie spontaniczna, nieplanowana aktywność dnia codziennego jest praktycznie zerowa, ta zaplanowana – czyli trening, była PROFILAKTYKĄ (opłakanych niestety) skutków „bierności” ruchowej, w jakiej żyjemy.

Wiedziałaś , że już blisko połowa porodów w Polsce odbywa się poprzez cesarskie cięcie ? Czy nie ma związku pomiędzy postępująca biernością naszych czasów, i rosnącym odsetkiem ZMEDYKALIZOWACH porodów przez CC? Oczywiście nie każdy przypadek jest wyborem, ale niestety często jest tak, że nie chcąc wychodzić z domu, kupujemy online, a chcąc urodzić „łatwiej” decydujemy się na CC.

Nie sądzę, że odkryłam Amerykę – po prostu za chwilę urodzę trzeciego syna, i bazując na tym co wiem, co odczuwam i jak wdrażam aktywność podczas ciąży, mocno wierzę, że będzie pomocna, gdy wybije godzina ZERO.  Reguły nie ma. Ale prawdopodobieństwo, że przyjdzie mi to łatwej, niż dotychczas skłania do działania.

I CO NAJWAŻNIEJSZE ….

Celem przewodnim treningu w ciąży  nie jest ani ODCHUDZANIE, ani BUDOWANIE MASY, ani też KSZTAŁTOWANIE SYLWETKI. Na to przyjdzie pora. Teraz priorytety trochę się zmieniają.

Trening w ciąży ma za zadanie, przede wszystkim:

– przygotować Cię do zmian Twojego ciała np. postępującej zmiany środka ciężkości, w związku z rosnącym maluszkiem i brzuchem, który przysłoni Świat ( lub co najmniej cały widok do dołu, łącznie ze stopami, które będziesz oglądać tylko z bocznej perspektywy)

– uchronić kręgosłup przed przeciążeniami i dolegliwościami bólowymi, do których może dochodzić

– przygotować Cię do porodu – w rozumieniu dosłownym – ćwiczenia rozluźniające dno miednicy, otwierające biodra, rozluźniające i uczące techniki oddychania i relaksu – uwierz na słowo – będą niesamowicie przydatne.

Obecnie jestem w 6-mcu ciąży i przyznam szczerze, jeszcze dwa tygodnie temu, oprócz moich ulubionych zajęć stretchingu, prowadziłam zajęcia ze sztangami. Jak się to ma do powyższego ?

Wiele osób pytało mnie czy to bezpieczne, czy powinnam. Otóż, gdybym spotkała na swojej drodze kobietę w ciąży, która chciałaby zacząć trenować w ciąży właśnie na tego typu zajęciach – na pewno odradziłabym! Będąc jednak po drugiej stronie, jako instruktorka, nie mogłam w sposób gwałtowny zrezygnować zupełnie z treningu. Ciało dawało temu gwałtowny protest – złe samopoczucie, spadek energii, obolałość ciała. Tylko trening pomagał. Rzecz jasna, w pełni świadoma zmian zachodzących w moim ciele, jego aktualnych możliwości oraz granic, których nie można przekroczyć,  posługiwałam się już znacznie lżejszym obciążeniem, wykluczyłam ćwiczenia niedozwolone w ciąży, stopniowo redukując intensywność do minimum. Uzupełnieniem oczywiście był i jest nadal odprężający stretching – czyli seanse rozciągania i relaksacji mięśni. U mnie teraz ten trening dominuje.

 

Jeśli także spodziewasz się dziecka – to niezależnie, czy do tej pory ćwiczyłaś czy nie –to właśnie takie relaksacyjno-stretchingowe sesje mogą okazać się idealne!

Wszystko jednak zaczyna się od odpowiedzi na pytanie :

CZY CHCĘ COŚ ZMIENIĆ, CZY CHCĘ SPRÓBOWAĆ? CZY MOŻE UZNAM, ŻE TO TYLKO WYIDEALIZOWANA WIZJA I WCALE TEGO NIE POTRZEBUJĘ. NAJWYŻEJ BĘDĘ MARTWIĆ SIĘ PÓŹNIEJ..

Jeśli jesteś na TAK – wiesz gdzie mnie szukać.

Ciąg dalszy serii dla aktywnych Mam już niebawem – śledź naszego Fejsa i zaglądaj tutaj, na bloga.

 

Na skraju zimy i wiosny ciepło pozdrawiam,

Ewelina,

Trenerka na wychowawczym 😉

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

You may use these HTML tags and attributes:

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>